4.22.2013

6. To już kolejna.. recenzja filmu! "Django"

Cześć!

Co u was? Czy ktoś tu w ogóle zagląda? Według statystyk tak, ale trzeba coś zrobić, żeby było was więcej! No i żeby zaczęły się pojawiać komentarze ;) U mnie już lepiej, choroba ustępuje! Przyznam, że te "pełnoletnie" (bo nie "dorosłe") życie zaczęłam dość nieciekawie. Głównie w łóżku i nawet nie pamiętam co robiłam przez te kilka dni.. Ale nie o tym chciałam w tym poście, dzisiaj napiszę kilka słów o już nie takim nowym filmie pod tytułem "Django" !

Bohaterami rozgrywającego się na Południu USA dwa lata przed wojną domową "Django Unchained" są niewolnik Django (Jamie Foxx) i niemiecki łowca głów dr King Schultz (Christoph Waltz). Ten drugi poszukuje zbrodniczych braci Brittle i tylko Django może pomóc mu w dopadnięciu ich. Słynący z niekonwencjonalnych metod Schultz obiecuje niewolnikowi, że wyzwoli go po tym, jak uda mu się pojmać - żywych lub martwych - Brittle'ów.

Po wykonaniu zadania Schultz i Django postanawiają się nie rozstawać. Bohaterowie polują wspólnie na najbardziej poszukiwanych południowych kryminalistów. Wraz z tym, jak rosną łowieckie umiejętności Django, czarnoskóry bohater postanawia odnaleźć i ocalić Broomhildę (Kerry Washington) - żonę, którą stracił dawno temu na targu niewolników.

Poszukiwania wiodą Django i Schultza do Calvina Candie'ego (Leonardo DiCaprio) - właściciela niesławnej plantacji Candyland, gdzie niewolnicy są szkoleni przez Ace'a Woody'ego (Kurt Russell) do walk między sobą. Infiltrując to środowisko pod przykrywką, bohaterowie wzbudzają podejrzenia Stephena - zaufanego niewolnika Candie'ego. Ich ruchy są śledzone. Jeśli Django i Schultz zechcą uciec z Broomhildą, będą musieli wybierać między niezależnością a solidarnością, między poświęceniem a przetrwaniem. (filmweb.pl)




"Django" to był mój pierwszy film Quentina Tarantino. Świetnie wprowadził mnie w klimat tego reżysera i mam ochotę obejrzeć wszystkie jego filmy! Ale najpierw powiem najważniejszą rzecz, na którą nie tylko ja "cierpię". A musicie wiedzieć, że ja NIENAWIDZĘ WESTERNÓW. Od małego jak widzę w TV czy gdziekolwiek jakiś western to w przeciągu sekundy muszę go wyłączyć, po prostu nie czuję tego klimatu a wręcz mnie on drażni. No ale.. pojawił się "Django" a z nim wiele pozytywnych opinii. I w taki sposób pewnego nudnego, zimnego popołudnia jednak się skusiłam. Przeraziłam się długością, prawie 3 godziny?! Ja i Dziki Zachód przez tyle czasu?! No ale nie wyłączyłam, ze sceptyzmem oglądałam ciągnące się na początku filmu napisy, a w tle idących w nieskończoność niewolników. Taaaak, baaardzo ciekawe. Pojawił się Dr. Schulz! I zaczęło mnie to nawet interesować. Skupiłam się na filmie. I z każdą minutą pochłaniał mnie on coraz bardziej! "Westernowy" klimat przestał drażnić i odpychać. A przeplatając się z wybornym humorem prawdziwej, śmiesznej komedii tworzył idealną, zgraną całość. Cała ta postać wyzwolonego Django i jego wybawcy Dr. Schulza.. MISTRZOSTWO. Gra aktorska - masterpis. Naprawdę ukłony w stronę pana Waltza. 3 godziny minęły jak 3 sekundy, no, może trochę więcej, w każdym razie szybko! A co z postacią i grą Leonardo? Równie dobra. 
Fajnie ukazane relacje pomiędzy białymi a czarnymi (a co drugie słowo to "nigger" ale to podobno w filmach Tarantino standard).

Krążą opinie, że jest to najgorszy film Tarantino, ale mimo to jest świetny. Czy to prawda? Jak już mówiłam, był to mój pierwszy film tego reżysera a na ten moment nie obejrzałam ich na tyle, by to potwierdzić. Mogę tylko szczerze polecić "Django", nie ważne czy lubisz westerny, czy ich nie trawisz. Warto zobaczyć ten film tym bardziej, że 16 kwietnia miał on swoją premierę na DVD i Blu-Ray. 

Moja ocena: 9/10

Zapraszam do wyrażania swoich opinii na temat tego filmu w komentarzach, pozdrawiam!

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz bardzo ciekawego bloga :D
    Zapraszam do mnie ----> http://naataandblondii.blogspot.com/
    Pozdrawiam i zachęcam do czytania ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Po takim opisie, to musze obejrzec ten film ;)

    tlanablogi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń